sobota, 2 lipca 2011

Opener dzień 2. (prognoza pogody się ziszcza - przękleci wróżbici ;-) )

Cały przemoczony, buty przestały być wodoodporne po kilku godzinach deszczu, spodnie zawiane wodą, ale było warto. :-) Koncert Pulp był znakomity. Ale po kolei:
  • Pogodno - może są dobrym zespołem, ale ich muzyka w ogóle mi nie podchodzi.
  • D4D - też długo nie wytrzymałem ich grania. Poszedłem coś zjeść.
  • Brodka - nawet niezła, ale jej fanem nie zostanę (nie ta kategoria muzyczna). Starała się, była kolorowa tylko czemu wiele polskich piosenkarek rozrywkowych ma irytującą dla mnie manierę piszczącego krzyczenia w trakcie swoich utworów. Dodatkowe słowa krytyki dla niej za to, że grała niecałą godzinę. :/ Z szacunku dla widzów wypada zagrać trochę dłużej na takim festiwalu. Standard to przecież 1,5 h...
  • British Sea Power - dobry zespół rockowy i grali bardzo dobrze. Przy okazji mogłem bardziej nie namakać stojąc przy scenie namiotowej. :-) Niestety nie byłem do końca na ich koncercie, ponieważ pobiegłem na:
  • Pulp - Jarvis Cocker i jego zespół byli niesamowici. Jarvis bardzo energicznie szalał na scenie, śpiewając i odgrywając swoje piosenki (skojarzenie z piosenką aktorską jest tu właściwe). Zresztą ironiczne teksty piosenek Pulp znakomicie się do tego nadają. Pomiędzy piosenkami raczył nas zabawnymi tekstami na temat m. in. sytuacji pogodowej, przy czym jego wypowiedzi zawsze nawiązywały do następnego utworu, który grali. Podobno nigdy nie był tak przemoczony, ale nie wyglądał jakby się tym w ogóle przejmował (deszcz zawiewało prosto na scenę, co utwór wbiegał człowiek i zmiatał nadmiar wody). Do tego wszystkiego były wizualizacje w odpowiednim, pulpowym klimacie. Nie da się ukryć, że Pulp to znakomity zespół koncertowy i po reaktywacji tryskają dużą energią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz