niedziela, 8 lipca 2012

Open'er 2012 - dzień 3. (czy istnieje emoticon podskakiwania?)

3. dzień Open'era był przeze mnie najbardziej wyczekiwanym w tej edycji. Z resztą chyba nie tylko przeze mnie, ponieważ tego dnia było znacznie więcej ludzi, niż w dni poprzednie. Muszę przyznać, że dwa niesamowite koncerty, w których wziąłem udział, w pełni spełniły moje oczekiwania.

Pierwszy to koncert grupy Franz Ferdinand. Zespół grał bardzo dynamicznie i bez problemu porwał tysiące stojących przed sceną ludzi. Jak zwykle jest to niesamowity widok, zobaczyć tylu ludzi skaczących jednocześnie. :-) Piosenki były znakomicie zagrane, praktycznie każda doczekała się przynajmniej drobnych improwizacji. Dla osób znających dobrze albumowe wersje była to nie lada gratka. Poza tym każdy z członków zespołu mógł się popisać. Solówki były znakomicie wkomponowane w koncert i utwory. Nawet perkusista miał swój moment, kiedy to reszta członków zespołu dołączyła do niego i razem, we czterech, zagrali znakomitą solówkę na samej perkusji.

Drugim wspaniałym koncertem był występ The Cardigans. Grupa zagrała w całości (i odpowiedniej kolejności) album "Gran Turismo" a później trochę piosenek z pozostałych albumów. Na początku koncertu wydawało się, że Nina Persson zastanawia się po co w ogóle przyjechała na Open'era. I nic w tym dziwnego, ponieważ na samym początku było tylko kilka rzędów publiczności przed sceną. Jednak bardzo szybko ludzie zaczęli się schodzić i wkrótce było ich nie mniej niż na koncercie Franza Ferdinanda. Wraz z przypływem ludzi, Ninie przybywało energii i humoru. Po krótkim czasie jej hipnotyzujący urok i sposób śpiewania sprawił, że ktokolwiek przybył popatrzeć na koncert już na nim zostawał. Zespół po niedawnej reaktywacji wydaje się być w znakomitej formie. (Możliwe też, że zespół miał problemy z odsłuchem - sądząc po komentarzu na ich stronie - i dlatego Nina na początku wydawała się niepewna siebie.)

Poza tymi dwoma koncertami posłuchałem sobie też Nosowskiej, która jak zwykle dobrze śpiewała i miała też bardzo ciekawą scenografię koncertu: pasujące do piosenek i klimatyczne wizualizacje rzutowane na folie znajdujące się przed zespołem. Poza tym posłuchałem trochę L. Stadt (taki sobie) i Bloc Party (który nadal szczególnie mi nie podchodzi).

Z powodu potrzeby nagłego wyjazdu 3. dzień festiwalu niestety był ostatnim moim dniem na Open'erze w tym roku. :-( Pozostaje mi czekać teraz na następną edycję z nadzieją na przeżycie kolejnych niesamowitych koncertów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz