czwartek, 3 lipca 2014

Open'er 2014 - dzień 1.

Kolejny rok, w którym mam przyjemność brać udział w festiwalu Open'era.

Pierwsze wrażenia z początku tego festiwalu, to że jest mniejszy. Po raz pierwszy od kiedy biorę udział w Open'erze wydaje mi się, że jest mniej wszystkiego niż w zeszłym roku: mniej występów na głównej scenie, mniejsze miasteczka festiwalowe, mniej ludzi (ale to może się zmienić nawet dziś - w końcu dziś będzie Pearl Jam).

Na szczęście muzycznie jestem usatysfakcjonowany:
  • HAIM - najlepszy dla mnie koncert 1. dnia. Byłem mile zaskoczony dziką rockową energią trójki sióstr na koncercie. Żaden inny zespół tego dnia nie tryskał taką radością grania i śpiewania, i nie robił tego z taką udzielającą się energią. Poza tym w wersji koncertowej HAIM serwuje szalone połączenie stylu przypominającego mi lata '80 z czystym rockiem;
  • Interpol - bardzo lubię ten zespół i z przyjemnością ich wysłuchałem;
  • Foster the People - rockowo-elektroniczno-taneczne dobre zakończenie dnia;
  • Coldair - solista wspomagający się komputerem w ciekawym zagraniu swojej muzyki. Wcześniej przeze mnie nie znany, ale gra ciekawą i przyjemną muzykę ilustrowaną dobrze pasującymi i nastrojowymi wizualizacjami;
  • The Black Keys - headliner wczorajszego dnia. Zagrali dobry koncert ale jak dla mnie bez fajerwerków. W porównaniu np. z HAIM wyglądało to bardziej jak "gramy profesjonalnie na kolejnym festiwalu mimo, że właściwie za bardzo nam się nie chce. W końcu to tylko ćwierć wielkości Glastonbury";
  • Eric Shoves Them In His Pockets - polski zespół. Nie jest zły i wydawał się dobry na początku, ale wszystkie następne były po prostu lepsze.
Dziś czekam na Perl Jam, którzy już raz dali znakomity koncert na Open'erze. Innych dzisiejszych zespołów  nie znam, ale to tylko więcej szans na miłe zaskoczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz