piątek, 4 lipca 2014

Open'er 2014 - dzień 2.

Po kolejnym, bardzo udanym dniu Open'era. W tym roku nie pisałem jeszcze o znakomitej organizacji festiwalu, bo taka jest od wielu lat. Mimo to i w tym roku wprowadzono kilka udoskonaleń wpływających na podróż na i z festiwalu. I jak się dowiedzieliśmy od organizatora, aż 5000 ludzi pracuje w obsłudze festiwalu.
A teraz przejdźmy do najważniejszego - wczorajszych koncertów:
  • Pearl Jam - niesamowici! Dali 2-godzinny koncert, który był znakomicie zagrany i znakomicie prowadzony. Poza tym grają naprawdę dobrą muzykę. Koncert był jeszcze lepszy niż, który dali 4 lata temu na Open'erze. Na koniec zaprosili też na scenę muzyków z MGMT. Tylko się cieszyć, że mimo tego, że basista zapomniał paszportu to udało się go wpuścić do Polski...
  • MGMT - wcześniejszy równie znakomity koncert. Bardzo dobrze się ich słuchało i na scenie też się znakomicie i energetycznie sprawdzili. Do tego ciekawe wizualizacje (lubię dobry show na scenie ;) )
  • The Afghan Whigs - dobry i dobrze zagrany rock. Kolejny koncert, który słuchałem z czystą przyjemnością
  • Pustki - na początek mojego dnia dobry i ciekawy muzycznie polski zespół. Ale wolałbym by darowali sobie pisanie tekstów... Niestety jak zwykle do zespołów z głównej sceny im daleko.
  • MØ - tylko dwa razy mijałem i krótko słuchałem, ale z tych kilkunastu minut w czasie których ją słuchałem uważam, że dała dobry koncert do niezłej muzyki.
Oprócz tego szybko minąłem Rasmentalism & Marcinkowski Quartet (to bardzo nie moja muzyka), chwilę posłuchałem Darkside (też nie moje klimaty) i zmyłem się z Rudimental (średnio moje klimaty).
Z resztą nie tylko ja tak do tego podszedłem: na MGMT było dużo ludzi, Perl Jam oczywiście zgromadził tłumy (dużo jednodniowców). Na innych koncertach świeciły pustki.
To tyle mej krótkiej relacji. Czas zastanowić się, na którą dziś się tam wybrać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz