- Kari - przyjemny pop, można posłuchać
- Jimmy Eat World - super alt-rockowe granie, znakomity, żywiołowy koncert
- The Kills - przypominają mi minimalistycznym stylem The White Stripes. W porządku, ale nie wciągnęli mnie zbytnio w swoje granie.
- Foo Fighters - byli niesamowici. Dawno tak wielkiej energii i żywiołowego grania nie miałem okazji oglądać i słuchać. Grali ponad 2 godziny bez żadnej przerwy. Do tego wspaniały kontakt z publicznością, który wspomagał wspaniałą zabawę.
Udało mi się też trafić na pokaz mody Cat Cat - potrafię sobie wyobrazić, że ktoś chciałby nosić takie suknie - a tego nie można powiedzieć o wielu pokazach mody. ;-)