środa, 17 lipca 2019

Yesterday

Danny Boyle jest jednym z moich ulubionych reżyserów. Bardzo lubię sposób w jaki filmuje opowieści, rozumiem jego wrażliwość filmową - obraz, dobierana muzyka, sposób opowiadania.

Po obejrzeniu filmu "Yesterday" nie dziwię się, że chciał sfilmować ten scenariusz. Pomysł prosty i zabawny: usunąć ze świata jakiś (jakieś) element(-y) w taki sposób, że tylko główny bohater lub niewielka liczba osób wie, że czegoś brakuje. Wariacji tego pomysłu powstało już wiele: z takiego pomysłu można stworzyć komedię albo horror, albo film s-f itd. Z różnych wcześniejszych iteracji, utkwił mi w głowie jeden film: "Było sobie kłamstwo" - tam jedna osoba na świecie znała kłamstwo (potrafiła kłamać) a inne nie. Tamten film też był komedią.
Zarówno w film "Yesterday" jak i "Było w sobie kłamstwo" mają mnóstwo humoru - humoru opartego na szczerości i dystansie do siebie. Akceptowania tego, że świat i życie jest często tak absurdalne, że pozostaje tylko z tego się śmiać. Nawet jeśli jest to śmiech trochę przez łzy. Nawet jeśli to co śmieszne nas boli. Mi osobiście bardzo odpowiada takie szczere poczucie humoru. Pozwala na poczynienie wielu ciekawych obserwacji na temat współczesnego świata, społeczeństwa i ludzi.

Oglądając filmy Danny'ego Boyle'a i wiedząc, że reżyserując ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku zaprosił tam m. in. Mike'a Oldfielda, mogę podejrzewać, że jego wrażliwość muzyczna nie jest daleka od mojej. Ja też uważam, że świat bez Beatlesów byłby smutniejszy i gorszy a muzyka dzisiejsza bez nich na pewno nie byłaby taka sama. Zatem jest ten film jednocześnie hołdem dla tego zespołu. Hołdem, który przypomina najwspanialsze piosenki Beatlesów. Przypomina też miejsca, które inspirowały Beatlesów do ich napisania, m. in. piękna scena, gdy główny bohater odwiedza Liverpool, by sobie lepiej przypomnieć słowa piosenek, by móc poczuć o czym ma śpiewać.

Bardzo podoba mi się też szczery wątek dotyczący czym tak naprawdę jest świat wielkiej muzyki: jest przede wszystkim światem biznesu, nakierowanym na  zarabianie pieniędzy i tworzenie produktu, który w tym przypadku jest czymś więcej niż kolejną rzeczą na półce w sklepie. Jest muzyką, która wpływa też na dusze milionów (miliardów) ludzi. A aby tworzyć naprawdę piękną muzykę trzeba mieć w sobie coś więcej, trzeba mieć w sobie ten nieuchwytny talent.

Wspaniale zostało to przedstawione w tym filmie, zarówno w postaci głównego bohatera, który pomimo swojej miłości do muzyki tego talentu nie ma wiele, jak i bogatej producentki, której rozbrajająca szczerość powoduje, że była dla mnie sympatyczna, pomimo jej celów ukierunkowanych wyłącznie na zarabianie i niezbyt przyjemny charakter.

Wspaniałym pomysłem było też umieszczenie w filmie postaci Eda Sheerana, który grał tam samego siebie. Scena, w której dobrze znany i do tego jeden z najlepszych współczesnych muzyków gra siebie i poprawia piosenki Beatlesów (których w filmie nie zna) jest po prostu znakomita. Wszystkie pozostałe sceny z Sheeranem też są znakomite: on jako koncertujący artysta czy też po prostu zwykły człowiek, który wypatrzył "talent" słysząc po raz pierwszy jedną z klasycznych piosenek zespołu z Liverpoolu.

W filmie nie zabrakło też wątku miłosnego, który jest jednym z najbardziej sympatycznych i ciepłych wątków miłosnych jakie widziałem ostatnio w kinie.

I na koniec jeszcze umiejętności reżyserskie Danny'ego Boyle'a oraz aktorów. Film jest znakomicie i wspaniale zagrany. Jest pełen pięknych ujęć: zarówno tych w poetyce realistycznej jak i symbolicznej. Bardzo lubię ten styl opowiadania w filmach Boyle'a - to jak przedstawia alternatywne stany umysłu, wizje w postaci ujęć z idealnie dobranym gradowaniem kolorów, czy zniekształceniami obrazu, czy symbolicznymi ujęciami, obrazami czy nawet latającymi napisami itd.

Będę teraz z niecierpliwością czekał wydania filmu na Blu-Ray aby móc go jeszcze wiele razy obejrzeć. I mam nadzieję, że będzie też na płycie wiele dodatków, bo fascynuje i intryguje mnie proces twórczy, który przyczynił się do powstania tego filmu. Filmu, który jest mi bliski na wielu poziomach i bardzo mi się podobał