czwartek, 18 października 2018

Jumanji: Przygoda w dżungli

"Jumanji: Przygodę w dżungli" ominąłem gdy była w kinach wyłącznie z tego powodu, że nie była wyświetlana w wersji z napisami. Nadrobiłem zaległości i muszę przyznać, że film mnie bardzo pozytywnie zaskoczył.
Nie spodziewałem się, że film okaże się nie tylko efektowną rozrywką ale że będzie niegłupią, wielowarstwową opowieścią. Do tego taką, która tak zgrabnie rozgrywa każdą z warstw. Rozbierzmy zatem tę kremówkę na części:
  1. Komedia romantyczna dla nastolatków - geek czuje się samotny, nielubiany ale ostatecznie zdobywa dziewczynę - w tym przypadku innego geeka. Klasycznie, bez zaskoczeń ale sympatycznie zagrane i zrealizowane.
  2. Parodia gier komputerowych - jako zapalony gracz z przyjemnością obejrzałem jak film wyśmiewa różne głupie stereotypy panujące w grach. Zarówno te dotyczące bohaterów gier, ich wyglądu, zestawienia cech (zalet i wad). Również urocze było wyśmianie tego, jak bardzo ułomna jest interaktywność obecnych gier komputerowych. To, że często fabuła gier jest konstruowana wybitnie prymitywnie, prosto i do tego jest składana niedorzecznie.
    Pomimo tego, że uważam się za hardcorowego (zapalonego) gracza ani razu nie poczułem się urażony tym, w jaki sposób film wyśmiewa jedną z moich ulubionych rozrywek.
    I jest tak również z tego powodu, że te wszystkie wyśmiane słabości gier były jednocześnie siłą napędową kolejnej warstwy filmu, czyli:
  3. Przygodowy film akcji - "Jumanji 2" jest jednym z niewielu filmów, którym udało się zaadaptować typowe dla gier sceny akcji w taki sposób, aby się je dobrze oglądało i aby trzymały w napięciu.
Poza tym, że film w rozrywkowej szacie umieścił trafne obserwacje i treści, ma jeszcze kilka udanych aspektów: znakomite aktorstwo. W szczególności Jack Black miał okazję wykazać się swoim komediowym talentem. Również bardzo przyjemnie oglądało się Dwayne'a Johnsona w trochę nietypowej dla siebie roli - przekonująco grał mięczaka w ciele twardziela.

Na koniec coś co dawno na mnie nie zrobiło takiego dobrego wrażenia: udźwiękowienie przestrzenne filmu. W czasach gdy dźwięk przestrzenny spowszedniał i prawie się go nie zauważa, to w tym filmie został tak wykorzystany, że znakomicie podkreślał elementy przedstawionego świata i sprawiał, że czuło się jeszcze bardziej wciągniętym w fabułę. Za każdym razem gdy pojawiał się motyw muzyczny sceny akcji Jumanji, który był umiejscowiony za widzem, miało się wrażenie jakby dobywał się z powietrza, z przestrzeni, znikąd. Idealnie wyrażało to, oderwanie przyczynowości niektórych wydarzeń w grach i ich sztuczne wyzwalanie aby pchnąć grę dalej do przodu.
Tego typu dźwiękowych, przestrzennych smaczków było o wiele więcej.

W tym roku w kinach też był inny film, którego świat był silnie bazowany na grach komputerowych: "Ready Player One". Film, który w zamierzeniu miał być hołdem dla popkultury i w szczególności hołdem dla gier. Jednak uważam, że to "Jumanji 2" o wiele lepiej oddaje atmosferę gier i o wiele lepiej radzi sobie z przeniesieniem ich na ekran kinowy.