sobota, 21 maja 2011

Koncert "Distant Worlds: Music from Final Fantasy"

Drugiego dnia 4 Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie odbył się koncert "Distant Worlds". W końcu, po raz pierwszy w kontynentalnej Europie, zagościł Arnie Roth, ze swoim projektem prezentującym muzykę z jednej z najciekawszych muzycznie serii gier: "Final Fantasy".
Koncert był wykonany znakomicie przez Orkiestrę i Chór Filharmonii Krakowskiej jak i przez znakomitych solistów. Każdemu z prezentowanych utworów towarzyszyła odpowiednio przygotowana wizualizacja z odpowiadającej utworowi części gry.
Koncert rozpoczął się utworem "Liberi Fatali" w najlepszym wykonaniu jakie dotychczas słyszałem (chór krakowski był niesamowity). Później były najpopularniejsze motywy z różnych części w tym nowo przygotowane aranżacje muzyki z najnowszych odsłon serii czyli "Final Fantasy XIII" i "Final Fantasy XIV".
Specjalnie na krakowski koncert Arnie Roth przygotował też utwór "Opera: 'Maria and Draco'", który podobno nie jest zbyt często wykonywany. Czystą przyjemnością było słuchać tego w wykonaniu naszych znakomitych solistów (sopran, tenor, baryton).
Nie zabrakło też sztandarowego "One Winged Angel", choć niewiele brakowało a ten utwór nie zostałby zagrany, z powodu żenującej niekompentecji prowadzących, którzy pożegnali publiczność i kazali jej wychodzić przed bisami! Na szczęście Arnie Roth "wymusił" pierwszy z bisów, jednak na drugi już się nie zgodził (zarówno publiczność jak i orkiestra na drugi bis czekały).
Zawsze zaskakuje mnie jak niekompetentnych, nieprzygotowanych, beznadziejnych prowadzących wybiera się do prowadzenia polskich festiwali. Nie raz widziałem jak to  polskie "gwiazdy" nie potrafią się zachować przy zagranicznych artystach i ich traktować z należytym szacunkiem.
Ciągle nie potrafię zrozumieć jak można być prowadzącym i nie wiedzieć, że są przygotowane bisy!? Dodatkowo Ci sami prowadzący (Magdalena Miśka - Jackowska, Andrzej Młynarczyk) tego samego wieczoru zbłaźnili się męcząc nas swoim pseudoreportażem o muzyce z gier, w czasie którego chodzili po krakowskim rynku i m. in. zapytali starszą, sprzedającą coś na rynku kobietę czy grywa w gry komputerowe. Później zadali podobne pytanie koniowi (takie zwierzę). Żenujące.
Gdyby nie koszmarni prowadzący byłby to idealny koncert dla fanów muzyki z "Final Fantasy". Muszę też przyznać, że brzmiał wielokrotnie lepiej niż dostępne na DVD nagranie japońskiego koncertu w ramach tej samej trasy. Wykonawcy i obsługa techniczna polskiego koncertu "Distant Worlds" była na najwyższym poziomie.
Dodatkową atrakcją była obecność kompozytora muzyki do XIII części gry: Masashi Hamauzu. Kompozytor rozdawał też autografy. Dodatkowo z Japonii przyleciał też przedstawiciel firmy Square Enix. Podobno nawet mnie obfotografował jak bawiłem się PSP na ich stoisku - a tak słabo mi szło w grze, którą testowałem. ;-)

Koncert Joe Hisaishiego

W Krakowie odbył się pierwszy w Europie koncert muzyki Joe Hisaishiego, w którym kompozytor uczestniczył. Dyrygował ponad 100 osobową orkiestrą z wielkim chórem mieszanym i chórem dziecięcym. Również niektóre fortepianowe fragmenty swoich utworów wykonywał osobiście.
Muszę przyznać, że było to dla mnie niesamowite przeżycie. Słuchając tej wzruszającej muzyki w znakomitym wykonaniu Orkiestry i Chóru Filharmonii im. K. Szymanowskiego w Krakowie czułem jak mi dreszcze chodzą po skórze. Dawno nie miałem tego cudownego uczucia, które zdarza mi się tylko gdy słucham wyjątkowej muzyki w dobrym wykonaniu.
Zaprezentowana muzyka była suitami opartymi na najbardziej znanych motywach muzyki filmowej Joe Hisaishiego. Jeśli ktoś zna jego muzykę z albumów z filmowymi ścieżkami dźwiękowymi to znaczy, że zna jego twórczość tylko w uproszczonej wersji. Odegrane na koncercie utwory były specjalnie przygotowanymi suitami, które nie musiały być ograniczone w swojej aranżacji z powodu podrzędnej w filmie, ilustracyjnej roli muzyki.
Suity brzmiały cudownie i potężnie. Nawet prosta dziecięca piosenka znana z końcówki filmy "Ponyo" wykonana przez ponad 100-osobowy chór brzmiała niesamowicie, niezapomnianie, cudownie i potężnie. (Podobnie "Totoro" ;-) )
Jeśli chodzi o dobór muzyki, to Joe Hisaishi dyrygował i zagrał motywy zarówno z anime, które współtworzył ze studiem Ghibli jak i z aktorskich filmów, dla których komponował muzykę. Był to bardzo ciekawy przekrój przez bardzo różnorodną muzyczną twórczość tego kompozytora.
Ten koncert był bardzo wyjątkowy i żałuję, że już jest po nim. To był zaszczyt, że mogłem go słuchać i oglądać na żywo. Z przyjemnością wysłuchałbym go ponownie, gdybym tylko miał taką możliwość.

wtorek, 10 maja 2011

Oryginalność jest przereklamowana

Obejrzałem dziś "Kod nieśmiertelności" i doszedłem do wniosku, że oryginalność jest pojęciem przereklamowanym. Wielu krytyków oczekuje by nowe filmy wnosiły coś nowego, oryginalnego. Ale wcale to nie jest niezbędne by film był dobrym filmem.
"Kod nieśmiertelności" jest kolejnym filmem, w którym główny bohater przenosi się w czasie by uniknąć tragedii, która może się wydarzyć. Takich filmów i odcinków różnych fantastycznych seriali było już dziesiątki. Między kolejnymi realizacjami tego pomysłu zmieniają się tylko szczegóły. Tym razem ograniczeniem jest to, że w przeszłości można przeżyć tylko określone 8 minut, za to można to zrobić wielokrotnie. Reszta jest bardzo podobna do innych filmów bazujących na podobnym pomyśle.
Mimo to film ogląda się dobrze, aktorzy spisują się znakomicie, kolejne sceny trzymają w napięciu mimo, że rozwój akcji i zakończenie są dość przewidywalne.
Wniosek: można nakręcić dobry i ciekawy film metodą inżynierską - sprawnie składając z istniejących skrawków, materiałów coś (prawie) nowego.

Pośrednicy płatności internetowych w Polsce

Jestem zwolennikiem modelu płatności internetowych z udziałem pośredników płatności, ponieważ ten typ płatności jest najbezpieczniejszy: sklep nie poznaje naszych danych płatniczych a same dane są wykorzystywane tylko na czas płatności. Cieszy mnie, że w Polsce takie podejście jest dominujące, w przeciwieństwie do zachodnich sklepów.
Korzystając z usług/sklepów internetowych w Polsce natrafiałem głównie na dwie firmy świadczące usługę pośrednika płatności. Jedna z nich to e-card, druga to platnosci.pl. Oto podsumowanie moich wrażeń z korzystania z tych pośredników w przypadku płatności kartą kredytową.

Z przyjemnością korzystam z usług gdy za obsługę płatności odpowiada firma e-card, ponieważ:
  • nie jestem przekierowywany do innego serwisu obsługi kart kredytowych,
  • płatność za usługę jest dokonywana dopiero w momencie wykonania tej usługi, a nie w momencie płatności,
  • w przypadku problemów z realizacją usługi (np. niedostępność wszystkich produktów) nie ma problemu ze zwrotem nadpłaconych pieniędzy na moją kartę kredytową.
Niestety wiele firm wybiera niskiej jakości usługi firmy platnosci.pl, gdzie:
  • gdy płacę kartą kredytową jestem dodatkowo przekierowywany na stronę firmy PolCard, gdzie muszę ponownie wprowadzać swoje dane osobowe (sic!),
  • płatność za usługę jest pobierana w momencie dokonywania płatności a nie w momencie realizacji usługi
  • są problemy ze zwrotem pieniędzy w przypadku niewykonania lub częściowego wykonania usługi - firma platnosci.pl tego nie obsługuje. Trzeba się dogadywać indywidualnie ze sklepem co do formy zwrotu pieniędzy!

Podejrzewam jednak, że firma platnosci.pl jest tańsza, skoro ostatnio wydaje mi się, że jest popularniejszym pośrednikiem płatności. :( Jest to kolejne potwierdzenie tezy o wypieraniu dobrego, droższego produktu produktem tańszym, choć gorszym. :(