sobota, 19 listopada 2011

Dlaczego "Heavy Rain" jest brutalniejsze od "Mortal Kombat"

[post zawiera spoilery do gry "Heavy Rain"]

Postanowiłem spróbować zdobyć platynowe trofeum w grze "Heavy Rain". Grając ponownie w kolejne rozdziały doszedłem do momentu, w którym Ethan został poddany próbie "czy obetniesz sobie palec, by ratować syna". Kiedy grałem po raz pierwszy w tę grę, nie zrobiłem tego. Uznałem, że to przegięcie i że spróbuję uratować syna bohatera bez tak drastycznych czynów. I było to możliwe: udało mi się wtedy uratować dziecko bez obcinania sobie palców i mordowania z zimną krwią innych ludzi.
Jednak aby zdobyć platynę muszę m. in. z sukcesem ukończyć wszystkie próby Ethana. Więc jak doszedłem do próby z palcem, zrobiłem to i było to moje najbardziej niekomfortowe i najbardziej brutalne przeżycie w całej historii mojego grania w gry komputerowe.
Pozornie obcięcie palca jest dziesiątki razy mniej brutalne niż dowolna walka w "Mortal Kombat" zakończona fatality. Jednak postacie w MK nic nie czują. To prawda, że krzyczą gdy są bici, ale za niecałą sekundę zachowują się jakby nigdy nic się nie stało. Widok cierpiącego Ethana w "Heavy Rain" był koszmarny. Oglądać jak się denerwuje i jak cierpi w wyniku fizycznej tortury, którą mu zadałem swoją decyzją nie było przyjemnym przeżyciem. Najgorsze jest to, że żeby zdobyć platynowe trofeum trzeba mu obciąć palec dwukrotnie (na dwa różne sposoby)! Za to nie ma trofeum za nieobcięcie sobie palca. :/ (W innych próbach są trofea za ich nie zrobienie). Jak to świadczy o umyśle osoby projektującej trofea?
Gdybym spodziewał się, że ta scena jest tak bardzo emocjonalnie nieprzyjemna to bym nie zdecydował się na próbę zdobycia platyny. To mam już jednak za sobą, więc na razie będę próbował dalej..., chyba...

środa, 2 listopada 2011

Jestem(-eś) inny...

W Polsce filmy o komiksowych superbohaterach nigdy nie były zbyt popularne. Mimo to jest kilka serii, które wg mnie są warte uwagi. Jedną z nich jest seria X-Men, która porusza temat inności. Dla mnie cała seria jest alegorią inności, takiej którą odczuwa duża część ludzi.
Każdy z nas jest inny i myślę, że w życiu każdej osoby zdarzają się chwile kiedy z tego powodu czuje się bardzo samotny i nierozumiany. Co robić w tej sytuacji? Bohaterowie "X-Men: Pierwsza klasa" zmagają się z tym problemem. Czy być dumnym ze swojej inności czy ją ukrywać i starać się dostosować do reszty, do grupy? Filmowi bohaterowie (mutanci) różnie do tego podchodzą. Niektórzy nie akceptują siebie, inni ostentacyjnie demonstrują swoją inność, uważając się za lepszych z tego powodu. Główny pozytywny bohater, Xavier, akceptuje swoją inność i indywidualność, szanuje też te cechy u innych. Jednocześnie stara się nie drażnić "zwykłych" ludzi swoją innością. Można by powiedzieć, że stara się znaleźć złoty środek. Ale czy coś takiego można nazwać złotym środkiem, skoro to podejście nie zmniejsza wcale problemów i dla niektórych może być raniące?
Bardzo podoba mi się jedna ze scen tego filmu, w której Xavier i Mystique rozmawiają o tym, że on nigdy nie rozumiał tego jak bardzo Mystique jest inna od reszty ludzi. Xavier zawsze oczekiwał, że Mystique będzie ukrywać swoją inność, co robiła, ale kosztem zaprzeczania swojej naturze. Jest to bardzo smutna scena: obydwoje są mutantami, różnią się od zwykłych ludzi, więc powinni się nawzajem rozumieć. Ale tak nie jest. Ludzie często są pozornie podobni w swojej inności, jednak mimo to nie potrafią się nawzajem zrozumieć. Czują się przez to jeszcze bardziej samotni.
Ten film prowadzi mnie do smutnych myśli: każdy jest inny i nie ma na to rady. Nie ma dobrego uniwersalnego przepisu na radzenie sobie z innością. Najsmutniejsze jest to, że brak akceptacji prawa do bycia sobą, prawa do bycia wyjątkową, "inną" osobą prowadzi ciągle do aktów przemocy i tragedii.
Na tym temacie się skupiał pierwszy film "X-Men". Strach przed innością towarzyszy ludziom od zawsze. "Normalni" boją się "innych", a "inni" "normalnych", nawzajem się zwalczając. :-( Wystarczy poczytać wiadomości (partie, religie, ...). A przecież to wszystko są ludzie. I w każdej grupie są dobrzy (przyjaźni, otwarci) jak i źli (nieprzyjaźni, egoistyczni).

Uważam, że fantastyka jest najlepszą formą mówienia o problemach ludzi. Przez to, że opowiada o tych problemach w formie alegorycznej pozwala lepiej identyfikować się z bohaterami i ich problemami, ponieważ nie są to konkretni ludzie (np. pan  Józio, który...). Opowieści fantastyczne są bardziej uniwersalne. Film "X-Men: Pierwsza klasa" jest wg mnie dobrym tego przykładem. Jest to udany film rozrywkowy, ale jak się spojrzy dokładniej, to pod tymi wszystkimi efektami specjalnymi zauważa się, że film porusza też istotne problemy.