czwartek, 6 grudnia 2018

Kratos dojrzewa

Kiedy byłem małych chłopcem imponowały mi filmy o Indianie Jonesie: zwiedzanie zaginionych ruin pełnych tajemnic, radzenie sobie z pułapkami i odnajdywanie skarbów. Atrakcyjna fantazja, choć mało realistyczna (na pewno w moim przypadku).
Wiele lat później dane mi było przeżywać takie przygody w wirtualnych światach: począwszy od pierwszych, prymitywnie dziś wyglądających gier "Tomb Raider" aż po dzisiejsze przygodowe gry akcji, pełne pięknych i cudownych widoków.
Jedną z serii takich gier, które bardzo lubię, jest seria "God of War" - seria, o której można powiedzieć, że dorasta i dojrzewa razem z graczami.

Głównego bohatera, Kratosa, poznajemy w sytuacji, gdy oszukany i omamiony przez Aresa zabija swoją rodzinę w szale bitewnym. W zamian za obietnicę pozbycia się koszmarów jakie nawiedzają go po tym tragicznym wydarzeniu wypełnia misje dla pozostałych bogów, z których ostatnią jest zabicie Aresa. Spartanin ostatecznie zabija Aresa, jednak okazuje się, że inni bogowie też go okłamali. Koszmary nie opuszczają Kratosa a on sam wcześniej zdobył artefakt, który uczynił go nieśmiertelnym przez co nie może też zakończyć swoich cierpień samobójstwem.
Pozostali greccy bogowie dalej go wykorzystują, a kiedy Kratos przestaje ich słuchać, próbują go zabić. Celem Kratosa, uratowanego w ostatniej chwili przez tytana Gaję, staje się zemsta na bogach Olimpu, zabicie ich wszystkich.

Przez całość pierwszych 3 części serii gra się postacią, która żyje ciągłym gniewem. Postacią, która myśli tylko o sobie i o swoim cierpieniu, której nie obchodzi nic poza nim samym. Brutalnie niszczy i zabija wszystko i wszystkich, którzy są lub mogą być przeszkodą w osiągnięciu upatrzonych celów. Nawet niewinni, postronni ludzie padają ofiarą Kratosa. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie grałem postacią, która byłaby tak niesympatyczna i tak brutalna.

Pomimo tego, że normalnie nie czuję sympatii dla takich (anty-)bohaterów i zazwyczaj wybieram inne postacie (jeśli to możliwe) znakomicie mi się grało w te gry. Nawet polubiłem Kratosa. Wszystko to dzięki wybitnie satysfakcjonującej rozgrywce: atrakcyjny i efektowny system walki, ciekawe zagadki do rozwiązania oraz wspaniałe widoki (w momencie powstania wybitne osiągnięcia graficzne).

Do dziś wspominam kilka wyjątkowych scen z tych gier: uruchomienie rumaków czasu (scena w podlinkowanym filmie z rozgrywką) czy skonstruowany przez Dedala labirynt, który był najciekawszą interpretacją mechaniki i wizualizacją tego mitologicznego labiryntu. Nigdzie indziej nie spotkałem się z pomysłem, by ten labirynt był trójwymiarową, obracającą się i zmieniającą sześcienną kostką (pomysł podobny do filmu "Cube" ale w bardzo oryginalnym wydaniu).
Grafika koncepcyjna labiryntu z God of War 3 (2010)
(źródło: https://godofwar.fandom.com)
Indiana Jones w żadnym filmie nie rozwiązywał tak ciekawych i imponujących zagadek ani nie odwiedzał równie imponujących miejsc.

To był rok 2010 a w 2018 została wydana najnowsza część serii (ponownie zatytułowana "God of War"). Przez te 8 lat stałem się ojcem. Moje spojrzenie na świat zmieniło się, zarówno z racji wieku jak i ojcostwa. Kratos też stał się ojcem.

Można powiedzieć, że świat tej serii gier jak i postać głównego bohatera dojrzała podobnie jak ja. Kratosa opuścił gniew. Cechuje go teraz większy spokój, zrozumienie i akceptacja świata. Opiekując się synem rozumie potrzebę panowania nad sobą, chce go chronić przed złem świata i jednocześnie przekazywać mu wiedzę, która pozwoli uniknąć w przyszłości popełnienia takich błędów jak ojciec.
Podróżując z Kratosem i Atreusem przez daleką północ świata mitologii nordyckiej czułem dużą bliskość względem tych postaci. W grze wspaniale oddano zachowanie dziecka - pełne entuzjazmu, ufności. Zachowanie, gdzie wspaniały widok powoduje całkowite rozproszenie się Atreusa co czasami prowadziło do mniej lub bardziej niebezpiecznych sytuacji. W tych momentach czułem się trochę jakbym widział własne dzieci, którym w niektórych sytuacjach trzeba powtarzać: "Skup się. Zrób najpierw to co trzeba".
Sceny, w których Kratos opowiada Atreusowi o świecie, o mechanizmach działania świata, o tym że nic nie jest takie proste jak się wydaje, że pozory mogą mylić tak bardzo przypominały mi chwile, kiedy ja podobnie coś tłumaczyłem swoim dzieciom (oczywiście o naszym świecie a nie świecie mitów). Do tego odpowiedzi i reakcje Atreusa - tak podobne do zachowań moich dzieci.

Grając w tą grę czułem się jakby została stworzona dla mnie. Dla kogoś, kto kiedyś grał beztrosko w tę serię a teraz patrzy na świat inaczej. Dla kogoś kto w pewien sposób dojrzał.

Świat się zmienił, ja się zmieniłem, Kratos się zmienił.

Mieszkanie Frei (God of War 2018)
Jednocześnie pozostało to wspaniałe uczucie przygody a'la Indiana Jones. Zwiedzania fascynującego świata. Rozwiązywania ciekawych zagadek. Podziwiania piękna tego co stworzyli twórcy gry. (Dygresja o bieżącej serii "Tomb Raider" - nowy "God of War" jest bliższy duchowi pierwszym "Tomb Raiderom" niż obecna trylogia. Więcej eksploracji niż walki. Tak jak lubię).


Imponujące kamienne rzeźby (God of War 2018)
Do tego bardzo podoba mi się to, w jaki sposób gra wykorzystała mitologię Nordycką. Nie jest to cukierkowa i łagodna wersja taka jak w Marvel Cinematic Universe (ciekawy jest pomysł działania Bifrostu w grze - całkiem odmienny niż w MCU). Świat mitów nordyckich w "God of War" jest bliższy oryginałowi: brutalny, pełen niesympatycznych, egoistycznych bogów (bardzo ciekawe przedstawienie Odyna pomimo tego, że nawet nie spotykamy go w grze).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz